Wczasy odchudzające z trenerem
Kiedy usłyszałam, że mamy jechać na wakacje, aby tam schudnąć, w pierwszej chwili wybuchłam śmiechem. Moje pojęcie wakacji było takie, żeby niczego sobie nie odmawiać i niczego nie żałować. W końcu to wakacje, najlepszy czas na robienie głupstw, objadanie się do woli, kupowanie lodów, gofrów i tych wszystkich słodkich rzeczy, które nas otaczają. Jak bardzo mój obraz takiego wyjazdu odbiegał od rzeczywistości przekonałam się, kiedy przyjechałam na ten obóz.Po pierwsze dyscyplina. Na wczasach odchudzających każdego uczestnika obowiązuje zakres obowiązków, które należy spełnić. Z samego rana jest trening z trenerką, poprzedzony śniadaniem. Na śniadaniu mamy specjalnie posiłki dopasowane do naszych potrzeb.
Nie możemy jeść jajecznicy, kiełbasek, chleba i innych "smacznych" produktów, które reszta hotelowych gości zjada. Nas obowiązują koktajle i specjalna dieta. Ciężkie? Na początku bardzo, ale po pięciu dniach stało się to dla mnie tak oczywiste jak to, że rano wstaje :-)
Największy problem przysporzył mi brak cukru. Zawsze uwielbiałam lody, a tu nagle musiałam z nich całkowicie zrezygnować, co nie było łatwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz